- Kamunikat.org
- Бібліятэка
- Кнігазборы
- Калекцыі
- Іншае
Rzec by można, tradycji stało się zadość. Dodajmy – miłej tradycji. Mowa o dorocznych nagrodach marszałka województwa podlaskiego w dziedzinie twórczości artystycznej, upowszechniania i ochrony dóbr kultury. Od siedmiu lat, od kiedy je ustanowiono, wśród nominowanych jest zawsze po kilka osób ściśle kojarzonych i z naszą mniejszością. I przeważnie też ktoś z nich zostaje tą prestiżową nagrodą uhonorowany. W tym roku były to nawet dwie spośród czterech wyróżnionych osób. Co prawda nikogo nie powinno dziwić, iż nasi przedstawiciele dostępują takich zaszczytów, bo białoruskość i prawosławie to niekwestionowane bogactwo kultury regionu, ale uznanie dla ich animatorów wciąż jest niestety limitowane. Tegoroczny laureat, wielki przyjaciel „Cz”, Leon Tarasewicz, któremu wcześniejsze zobowiązania artystyczne nie pozwoliły wziąć udziału w uroczystości wręczenia nagrody w białostockim Ratuszu, w rozmowach z dziennikarzami nie ukrywał, że takie wyróżnienie jego osoby przez władze województwa jest mocno spóźnione. To był przytyk pod adresem decydentów, którzy zdobyli się na docenienie światowej sławy miejscowego artysty po tym, jak zdobył on już niemal wszystkie laury gdzie indziej. Niedwuznacznie wypomniała to też w swej laudacji kurator Magdalena Godlewska-Siwerska z białostockiej galerii „Arsenał”, która zgłosiła Tarasewicza do nagrody. Tłumaczyła, że „często artyści są niedoceniani tam, gdzie żyją, zgodnie zresztą z powiedzeniem, że trudno być prorokiem we własnym kraju”.