Za niebokresem Europy

Antologia nowej poezji białoruskiej 1987-1997


Wiersze

* * *

Z mego serca wzrosną szuwary
Będą cicho na wietrze szeleścić
Serce — ptak utrudzony lataniem
Spadnie, w niebo nie mając już wiary

Lecz ptak nie klęknie uniżenie
Bo skrzydła zmienią się w korzenie



WĘDRÓWKA

syn ciągnie mnie na wędrówkę
spieszno mu zobaczyć to
czego nigdy nie widział
usłyszeć
czego nigdy nie słyszał
spróbować
czego nigdy nie próbował
wciąż jeszcze wierzy w swoją zdolność
ujrzenia usłyszenia spróbowania wszystkiego
kiedyś też byłem taki sam
co mam powiedzieć synowi?
jeśli powiem że to daremne zajęcie
to czy nie straci ciekawości
życia?
jeśli powiem że nie można ogarnąć
nieogarnionego
to czy mi uwierzy?
jeśli powiem że ma się skoncentrować
na czymś jednym
to czy nie zrobi błędu w tym najważniejszym?
nic mu nie powiem
pójdziemy razem
zobaczę
czego nigdy nie widziałem
usłyszę
czego nigdy nie słyszałem
spróbuję
czego nigdy nie próbowałem



ULTIMA THULE

Wiersz o takim tytule przeczytałem
u estońskiego poety Matsa Traata
napisał go w latach 70–tych
gdy Estonia marzyła skrycie
o własnym domu
gdy zardzewiały koła wiatrów
w dziedzicznych wiatrakach
gdy walczyła uparcie z falami
stara samotna sosna
na bałtyckiej plaży
Mats był wówczas zupełnie młody
i wierzył tylko w moc swego słowa
niechaj znów
ostre widły wieczności
wyciągną imiona
plemion
z wodnej mogiły
takie odmawiał pacierze
zwracając się do pogańskiego boga
Estończyków Tara

I oto ogarnęło mnie pragnienie napisania wiersza
Ultima Thule
śniłem o nim ale rano
nie mogłem przypomnieć ani jednej strofy
słyszałem go w plusku naraczanskich fal
ale nie potrafiłem przełożyć na ojczystą mowę
widziałem słowa wiersza
ułożone ze szczątków słów
nad jesiennym ścierniskiem
ale nie mogłem objąć wzrokiem wszystkich liter
by przeczytać choć linijkę

Drogą wiodącą do krynicy
szliśmy po wodę
ja ośmioletni syn Anton
czteroletni bratanek Andrej
i dwumiesięczny cocker spaniel Bob
który przez cały czas pętał się pod nogami
będąc źródłem niepowstrzymanego optymizmu

Był wieczór przed nami zachodziło słońce
i wtedy poczułem że oto idziemy po
kryniczną wodę zachodzi słońce
dzieci paplają beztrosko o
swoich dziecięcych sprawach
to właśnie jest ten moment
gdy mogę napisać wiersz Ultima Thule
tylko dzisiaj tylko teraz
albo nigdy
poprosiłem o pomoc Wialesa
i zdrętwiałymi ustami zacząłem bezgłośnie szeptać
Przyjdź Ultima Thule srebrną chmurą
wyzwoleniem od przekleństwa wśród nocy
gdy nie czekasz nie prosisz nie klęczysz
skromną nagrodą za codzienny trud
rozgrzeszeniem od grzechów nie uczynionych
które nie pozwalają ci podnieść głowy
powiedzieć Dzień dobry i zaprosić gości
przyjdź snem opowiedzianym ci przez ojca
a ojcu opowiedzianym przez dziadka
osą która przyleciała na twój słodki stół
a ty cieszysz się że oprócz ciebie ktoś jeszcze
poczuje smak twej krótkotrwałej słodyczy
gdy po raz pierwszy poznasz niebo przywitasz się
ze słońcem dotkniesz drzewa
wszystko to stanie się po twoim przebudzeniu
i przeszłość będzie jak sen mara
i pole będzie takie i zupełnie inne
i obłoki będą takie i zupełnie inne
i kwiaty będą takie i zupełnie inne
a ty padniesz w pierzyny podbiału
majeranku wierzbownicy żywokostu
omanu dziurawca bratków
poczujesz zapach kwiatów
i ujrzysz wśród obłoków
kraniec północnej ziemi
Estonię

Mats Traat przeczyta mój wiersz
gdy Ultima Thule przybędzie i obwieści
teraz kraniec jest tu

Jan Maksymiuk

Aleś Arkusz - ur. w 1960 r. w mieście Żodzina (obwód miński). Ekonomista z wykształcenia. Od 1989 r. mieszka w Nawapołacku. Inicjator, założyciel i przewodniczący Towarzystwa Wolnych Literatów (zał. w 1993 r.). Wydawca serii tomików prezentujących poezję nowej generacji a także almanachu Kseraks biełaruski i pisma literackiego Kałośsie. Autor tomików wierszy Tajnica (1991, razem z P. Burdyką), Kryły pieratworacca u kareńni (1993), Raźwitańnie z Tantałam (1994). Pisze także prozę, eseje, teksty krytycznoliterackie.