Polityka narodowościowa PRL

Mironowicz Eugeniusz


Mniejszości narodowe w polskiej myśli politycznej (1900-1944)

W okresie zaborów większość polskich elit hołdowała idei odbudowy Rzeczypospolitej w granicach przedrozbiorowych. Powstania niepodległościowe nie ograniczały się wyłącznie do ziem etnicznie polskich, obejmowały także swoim zasięgiem terytorium Litwy, Białorusi i Ukrainy. Obszary te wchodziły niegdyś w skład Rzeczypospolitej, lecz Polacy stanowili tam mniejszość. Ponad stuletnie rządy rosyjskie, niemieckie i austriackie na terenie dawnej Rzeczypospolitej sprzyjały głównie rozwojowi własnych żywiołów narodowych. Na wschodzie rodziły się także elity narodów, które do tej pory nie przejawiały żadnych aspiracji politycznych. Tworzące się w końcu XIX w. polskie nowożytne ruchy polityczne musiały uwzględniać fakt, iż w postulowanych granicach przyszłego państwa polskiego znajdzie się ogromna masa ludności nie identyfikującej się z polską racją stanu.

Najbardziej spójny program rozwiązywania problemów narodowych przyszłej Polski miała Narodowa Demokracja. Jeden z przywódców tego nurtu — Roman Dmowski — stworzył na początku XX w. podwaliny polskiej ideologii narodowej oraz katalog zasad postępowania wobec mieszkających w sąsiedztwie narodów[1]. Dmowski dostrzegał odrębność kulturową Litwinów, Białorusinów i Ukraińców, lecz nie wierzył w zdolność zbudowania przez nich własnych państw narodowych. Ludy te nazywał „gorszym gatunkiem Polaków” i był przekonany o możliwości ich całkowitej asymilacji w kulturze polskiej[2]. Pojawiające się na początku XX stulecia hasło „samostijnej Ukrainy” uważał nie za przejaw rozwoju świadomości narodowej ludu ukraińskiego, lecz produkt polityki austriackiej, który łatwo mógłby być zastąpiony jakimś wytworem polityki polskiej. Dmowski, chociaż uznawał nadrzędność interesów narodowych nad państwowymi, wychodził z założenia, iż państwa tworzą narody, i w tym upatrywał możliwości naturalnej asymilacji Litwinów, Białorusinów, Ukraińców. Głównym czynnikiem wpływającym na te narody miała być siła oddziaływania przyjaznych im instytucji państwa polskiego. Odrzucał on pruskie i rosyjskie metody asymilacji stosowane wobec Polaków. Proponował propagowanie kultury polskiej, lecz bez narzucania jej siłą narodom wschodnim i bez poniżania ich godności[3]. Wzorem dla asymilacji Litwinów, Białorusinów i Ukraińców miała być praktyka polityki przedrozbiorowej Rzeczypospolitej wobec szlachty Wielkiego Księstwa Litewskiego, która zakończyła się jej polonizacją. Tą samą drogą do polskości — zdaniem Dmowskiego — należało przeprowadzić masy litewskiego, białoruskiego i ukraińskiego ludu[4].

W przeciwieństwie do narodów wschodnich Dmowski nie widział możliwości asymilacji Żydów. Polacy — według ideologa obozu narodowego — powinni pomnażać swe siły, wchłaniając inne żywioły, lecz tylko te, które można było przyswoić bez szkody dla „organizmu narodowego”, które nie powodowały jego osłabienia[5]. Takim żywiołem, którego Polacy nie mogli wchłaniać — zdaniem Dmowskiego — byli Żydzi. Historia ich ukształtowała bowiem wyraźnie odmienny charakter cywilizacyjny i narodowy oraz porządek moralny. Żydzi mieli wielkie predyspozycje do zaszczepiania swoich wartości duchowych młodemu narodowi polskiemu. Wchłonięcie większej ilości tego żywiołu mogło przynieść zgubne skutki dla Polaków, gdyż najbardziej twórcze pierwiastki narodowe mogłyby być zastąpione elementami rozkładowymi, które mieli wnosić Żydzi[6]. Dmowski uważał ich za element pasożytniczy na ciele społeczeństwa polskiego. Takie postawienie kwestii żydowskiej w ideologii narodowców wykluczało rzecz jasna możliwość asymilacji tej zbiorowości. Alternatywą pozostawało zatem jedynie dążenie do odizolowania „pasożytów” od społeczeństwa polskiego.

Postulat izolacji Żydów stanie się wkrótce obsesją działaczy narodowych. Dmowski w Myślach nowoczesnego Polaka oskarżał ich o spisek przeciwko narodowi polskiemu, obojętność wobec jego aspiracji politycznych, skłonność do współpracy z każdą władzą, która zagwarantuje im eksploatację miejscowego społeczeństwa[7]. Przewagę dawała Żydom solidarność grupowa i dominacja intelektualna nad masami polskimi. Dlatego przy braku zorganizowanego przeciwdziałania — konstatował — wzrastały wpływy żydowskie na kulturę polską.

Za groźne zjawisko uznawał Dmowski liczne przypadki „powierzchownej asymilacji” Żydów oraz istnienie jednostek typu pośredniego, Żyda i Polaka w jednej osobie. Jednostki te — pisał — chociaż deklarują przynależność do narodu polskiego zazwyczaj żądają akceptacji przez społeczeństwo polskie całego żywiołu żydowskiego. Bycie Polakiem na zewnątrz i Żydem wewnątrz sprzyja przenoszeniu na grunt polski obcych, rozkładowych wartości[8]. „Żyd instynktownie wprost dąży do zniszczenia w swym otoczeniu europejskim czci dla tradycji, przywiązania do religii, uznania jakiejkolwiek hierarchii”[9]. Nawet ochrzczeni i zasymilowani Żydzi nie przestawali dla niego być elementem obcym. Stawiał ich na równi z zaborcami, zarzucając im okupację życia gospodarczego i nasycenie kultury polskiej pierwiastkami obcymi duchowi narodowemu. Nawoływał do tworzenia silnej polskiej warstwy mieszczańskiej oraz systemu handlu uniezależniającego największą grupę społeczną — chłopów — od pośrednictwa kupców żydowskich[10].

Konkluzje zawarte w dziełach Romana Dmowskiego rodziły wśród zwolenników jego poglądów skłonności do „odżydzania” ziem polskich i chęć pozbycia się Żydów z otoczenia Polaków.

Za głównego wroga Polski i Polaków Dmowski uważał jednak Niemców. Prusy swoją potęgę zbudowały kosztem ziem polskich i one głównie były zainteresowane zniemczeniem okupowanego obszaru, podczas gdy Rosję stać było jedynie na kontrolę polityczną opanowanych przez siebie obszarów Rzeczypospolitej. Dlatego — jego zdaniem — główny wysiłek Polaków winien być skierowany przeciwko naporowi niemczyzny[11]. Nie precyzował natomiast jak miałaby wyglądać polityka przyszłej Polski wobec pozostających w jej granicach Niemców, chociaż był świadom, iż asymilacja, tak jak w przypadku Białorusinów lub Ukraińców, nie wchodzi w rachubę. Do odrodzonej Polski — postulował — powinny należeć Wielkopolska, Górny Śląsk, Prusy Zachodnie (Pomorze) i Prusy Wschodnie[12]. W przyszłości zatem problem niemiecki w odrodzonej Polsce był nieunikniony.

Na przełomie XIX i XX w. krystalizowały się także koncepcje polskich socjalistów w sprawie ułożenia stosunków z narodami, które miały znaleźć się w postulowanych granicach państwa. Po raz pierwszy problem ten znalazł się w programie Polskiej Partii Socjalistycznej (PPS) w 1892 r. Drugi punkt tzw. „Programu Paryskiego” PPS mówił o „całkowitym równouprawnieniu narodowości wchodzących w skład Rzeczypospolitej na zasadzie dobrowolnej federacji”[13]. Popieranie separatystycznych dążeń narodów wchodzących w skład imperium Romanowych stało się zasadą polityki PPS[14]. Celem nadrzędnym partii było oczywiście niespełnienie aspiracji narodowych elit litewskich, białoruskich czy ukraińskich, lecz osłabienie Rosji jako warunek niezbędny do odzyskania niepodległości przez Polskę. Socjaliści polscy z PPS skłonni byli wspierać rodzące się ruchy narodowe, białoruski i litewski, jako potencjalnych sojuszników w walce z Rosją[15]. Na początku XX w. grupa działaczy PPS, skupionych wokół Józefa Piłsudskiego, wysunęła koncepcję stworzenia państw Litwy, Białorusi, Ukrainy, oddzielających Polskę od Rosji, a jednocześnie politycznie, militarnie i ekonomicznie związanych z Polską[16]. Rozwiązanie takie miało pogodzić dążenia niepodległościowe Polaków i zaspokoić aspiracje narodowe Białorusinów, Litwinów i Ukraińców[17]. Zakładano, że akces do federacji będzie miał charakter dobrowolny, a głównym architektem tej wspólnoty politycznej narodów będą Polacy[18]. Podstawą do wypracowania takiej koncepcji było przekonanie, że narody te nie są zdolne do samodzielnego tworzenia własnych państw, i że jedynie przy udziale czynnika polskiego mogą uzyskać narodową podmiotowość. Oczekiwano zatem, że elity polityczne tych społeczeństw w sposób naturalny wybiorą łączność federacyjną z Polską. Nie uwzględniano jednak ani stanu gotowości społeczeństwa polskiego do przyjęcia takiego rozwiązania, ani nastrojów panujących wśród tych narodów. Nie było odpowiedzi na pytanie, co będzie, jeśli wybór Litwinów, Białorusinów lub Ukraińców padnie na inne rozwiązanie[19]. Wydaje się, że główni działacze ruchu socjalistycznego — Józef Piłsudski, Leon Wasilewski, Ignacy Daszyński — nawet nie rozważali innego scenariusza, jak ten, który zakładał propolskie skłonności narodów mieszkających między Polakami i Rosjanami[20]. Byli oni jednak świadomi słabości białoruskiego ruchu narodowego, lecz bez Białorusi, leżącej w centrum tego obszaru, realizacja koncepcji federalistycznej byłaby niemożliwa. Dlatego całkiem poważnie rozważano projekty pomocy ze strony Polaków mieszkających na Białorusi w rozbudzaniu świadomości narodowej mas białoruskich[21]. Taki wariant był rozpatrywany w kręgach kierownictwa PPS tylko w przypadku zarysowania się szans na realizację planów federalistycznych. Natomiast w przypadku wystąpienia konieczności podziału tych ziem między Polskę i Rosję, obóz skupiony wokół Piłsudskiego chciał włączenia do państwa polskiego obszarów zdominowanych przez katolików. Od samego początku federaliści dopuszczali zatem myśl, że w praktyce może być realizowana koncepcja obozu narodowego[22]. Narodowcy nigdy natomiast nie rozważali projektów organizacji państwa w kategoriach federacyjnych. Przynajmniej w odniesieniu do Białorusi — pisze Krystyna Gomółka — hasła federalistyczne okazały się tylko chwytem propagandowym. Gdy pojawiły się możliwości ich realizacji, w Polsce nie było żadnego czynnika politycznego zainteresowanego wprowadzaniem ich w życie. Wysuwając te hasła stwarzano iluzje niepodległościowe działaczom białoruskim, by odciągnąć ich od tendencji prorosyjskich[23].

Mniejszości narodowe w koncepcjach niektórych działaczy ruchu ludowego miały być potraktowane w niepodległej Polsce według zasad zbliżonych do tych, jakie były zawarte w myśli narodowych demokratów. Jeden z animatorów ruchu ludowego Bolesław Wysłouch na początku stulecia wyrażał pogląd, że należy dążyć do jednolitości etnicznej przyszłego państwa polskiego. Ponieważ był świadom, iż nie da się tak określić granic, aby zachować „ścisłość etnograficzną” uważał, że należy tworzyć taki stan drogą polityki asymilacyjnej i „usuwania elementów obcych rasowo z Polski etnograficznej”[24]. Inny z kolei ideolog ruchu ludowego ks. Antoni Szech propagował w tym samym czasie ideę odbudowy Rzeczypospolitej jako federacji Polski, Litwy i Rusi z prawem wszystkich ludów do swobodnego rozwoju narodowego[25].

Przywódcy Polskiego Stronnictwa Ludowego „Piast” (PSL „Piast”) w okresie tworzenia się państwowości polskiej szukali jakiejś pośredniej koncepcji między tym, co z jednej strony proponowali narodowi demokraci, z drugiej zaś federaliści. Wincenty Witos dostrzegał wprawdzie dobrodziejstwa płynące z utworzenia krajów oddzielających Polskę od Rosji, lecz uważał, że żadna piędź polskiej ziemi nie może być przyłączona do tych państw[26]. Ziemia, określana przez Witosa jako polska, zamieszkała była także przez Litwinów, Białorusinów, Ukraińców, którzy niekiedy stanowili tam większość mieszkańców.

Powstanie niepodległego państwa polskiego w granicach na wschodzie określonych traktatem ryskim przesądziło o tym, że w praktyce podstawą polityki władz wobec mniejszości narodowych stała się doktryna Romana Dmowskiego. „Konsekwencje polityczne traktatu ryskiego — pisał Stanisław Cat-Mackiewicz — narzucały się z żelazną siłą polityce wewnętrznej Polski. Polska polityka narodowościowa zejdzie na tory doktryny Dmowskiego, będzie się dążyło do państwa jednolicie narodowego, i z tego toru nie zejdziemy już nigdy”[27]. Piłsudski, — zauważał Mackiewicz — chociaż po 1926 r. miał ogromną władzę, nie zmienił polityki narodowościowej wobec Białorusinów i Ukraińców, a późniejsze rządy jego pułkowników stały się wynaturzoną formą realizacji idei Dmowskiego[28].

Doktryna Dmowskiego odmawiająca Białorusinom, Litwinom, Ukraińcom prawa do swobodnego rozwoju narodowego w państwie polskim powstała w czasie, gdy narody te niezbyt wyraźnie demonstrowały swoją tożsamość i aspiracje polityczne. Elity polskie nie dostrzegały zmian, jakie nastąpiły w świadomości tych narodów podczas I wojny światowej oraz będących skutkiem upadku Cesarstwa Rosyjskiego. Postulat asymilacji, który wydawał się łatwym do realizacji na początku stulecia, kilkanaście lat później okazał się znacznie poważniejszym problemem. Litwini mieli własne państwo narodowe, zaś elity białoruskie i ukraińskie w latach 1918-1920 bardzo wyraźnie zademonstrowały wolę jego tworzenia. Od strony polskiej natomiast dążenia te ciągle postrzegano jako przejaw inspiracji zewnętrznej. Zarówno rządy parlamentarne przed 1926 r., jak i później sanacyjne łudziły się, że drogą izolacji od wpływów z republik sowieckich oraz represji policyjno-administracyjnych będzie możliwe rozwiązanie problemu białoruskiego lub ukraińskiego. Polityka ta z reguły wywoływała skutki odwrotne od zamierzonych.

Postulaty autonomii terytorialnej zgłaszane przez reprezentantów białoruskich i ukraińskich organizacji były nie tylko konsekwentnie odrzucane przez kolejne rządy, lecz nie znajdowały także zrozumienia wśród tych partii polskich, które przedtem opowiadały się na rzecz federalizmu i równouprawnienia narodów. Nawet gdy naczelne władze PPS skłonne były uznać za słuszne racje galicyjskich Ukraińców, miejscowi działacze tej partii zdecydowanie sprzeciwiali się przyznawaniu im jakiejkolwiek autonomii[29]. Zwracali bowiem oni uwagę na potencjalne zagrożenie dla polskości na tym obszarze w przypadku przyznania autonomii miejscowym Ukraińcom.

Wśród polskich organizacji społecznych i kulturalnych w województwach wschodnich największą popularnością cieszyły się hasła Narodowej Demokracji. Pod ich urokiem pozostawała także większość pracowników miejscowej administracji, którzy na swoich stanowiskach dość konsekwentnie prowadzili politykę sprzyjającą asymilacji Białorusinów, Litwinów i Ukraińców[30]. Częste zmiany rządów w latach 1921-1926 nie wpływały zasadniczo na kształt polityki wobec mniejszości narodowych. Wprawdzie premierzy Władysław Sikorski i Władysław Grabski próbowali uporządkować politykę narodowościową na kresach wschodnich, lecz nie było w Polsce żadnego zaplecza politycznego zainteresowanego reorientacją w tej dziedzinie. Większość partii politycznych reprezentowanych w parlamencie zadowalała się tym stanem prawnym, który stwarzała konstytucja z 17 marca 1921 r., mówiąca o prawie obywateli Rzeczypospolitej do zachowania swej narodowości i pielęgnowania mowy ojczystej. „Ustawy językowe”, uchwalone przez Sejm 31 lipca 1924 r. stanowiły pozory działań ustawodawczych umożliwiających Litwinom, Białorusinom i Ukraińcom rozwój własnego szkolnictwa. W rzeczywistości dawały administracji lokalnej szerokie możliwości ograniczania praw tych mniejszości do oświaty w językach narodowych[31]. W efekcie wprowadzania ich w życie nie zaistniały żadne fakty świadczące o pozytywnym oddziaływaniu „ustaw językowych” na sytuację tych mniejszości.

Według spisów z 1921 i 1931 r. mniejszości narodowe stanowiły ponad 30 procent ludności Polski[32]. Wiele wskazuje na to, że w rzeczywistości odsetek ludności niepolskiej był znacznie większy[33]. Niektórym przedstawicielom władz, zwłaszcza na szczeblu lokalnym, zależało na wykazaniu znikomej liczby Białorusinów lub Ukraińców, stąd też wyrastały wielusettysięczne rzesze „tutejszych” na Polesiu, ogromny odsetek ludności wyznania prawosławnego lub mojżeszowego deklarujących narodowość polską[34]. Niezależnie jednak od faktu występowania licznych manipulacji podczas przeprowadzania spisów, jak również w trakcie opracowywania ich wyników, wykazany ponad 30-procentowy udział mniejszości narodowych w strukturze ludnościowej II Rzeczypospolitej wynosił ten problem do jednego z najważniejszych w polityce wewnętrznej kraju. Żaden z obozów politycznych nie mógł go ominąć. Dlatego przez całe dwudziestolecie międzywojenne trwała dyskusja na temat polityki państwa, chociaż w praktyce z różnym natężeniem i w różnych okresach realizowano idee narodowych demokratów.

Romana Dmowskiego, jak również jego duchowych spadkobierców, nurtował głównie problem żydowski. Hasła izolacji Żydów, zawarte w Myślach nowoczesnego Polaka, znalazły wkrótce ujście w akcjach Młodzieży Wszechpolskiej skierowanych przeciwko obecności studentów narodowości żydowskiej na uniwersytetach w Warszawie, Krakowie, Wilnie, Lwowie. Żądania młodych narodowców nie spotykały się bynajmniej z dezaprobatą władz poszczególnych uczelni. Niektórzy rektorzy popierali nawet pomysł wprowadzenia „numerus clausus”, czyli oddzielnych miejsc dla studentów żydowskich w salach wykładowych[35].

W 1932 r. działacze z kręgów Młodzieży Wszechpolskiej oraz Obozu Wielkiej Polski wydali broszurę Wytyczne w sprawach żydowskiej, mniejszości słowiańskich, niemieckiej i zasad polityki gospodarczej. Według Wytycznych Żydzi stanowili element obcy rasowo i powinni być wyłączeni z życia publicznego, nie powinni mieć praw wyborczych, zajmować stanowisk państwowych, samorządowych, ani pełnić służby wojskowej. Dostęp do szkół publicznych powinien być im całkowicie zabroniony. Przyjęcie chrztu w przypadku Żydów nie powinno zmieniać ich położenia prawnego. Zakazane — według Wytycznych — winny być także małżeństwa mieszane, nawet gdy strona żydowska byłaby ochrzczona. Przewidywano także przywracanie nazwisk tym Żydom, którzy je zmienili. Wszystkie dzieła myśli intelektualnej pochodzące od Żydów winny być udostępniane Polakom jedynie po zamieszczeniu adnotacji o narodowości autorów[36]. Narodowcy proponowali także ograniczenie możliwości wykonywania wolnych zawodów przez Żydów tylko do ich własnego środowiska. Ponadto uważali, że najlepszym rozwiązaniem kwestii żydowskiej byłoby wydzielenie w miastach dzielnic przeznaczonych tylko dla Żydów. Doktryna Dmowskiego przetłumaczona na język praktyki politycznej tworzyła przerażającą wizję dla kilkumilionowej grupy obywateli II Rzeczypospolitej.

Niemców autorzy Wytycznych uznawali za głównego wroga Polski i Polaków. Obowiązkiem narodu polskiego — pisali — jest konieczność odzyskania ziem polskich będących pod panowaniem niemieckim — Górnego Śląska, Warmii, Mazur, Zachodniej Wielkopolski i Pomorza[37]. W sprawie mniejszości słowiańskich nie wychodzili dalej niż wcześniejsze propozycje Romana Dmowskiego i reprezentującego młodsze pokolenie narodowców Jędrzeja Giertycha.

Jędrzej Giertych, który był jednym z ideologów Obozu Wielkiej Polski, na początku lat trzydziestych dość dokładnie opisał jaka polityka wobec mniejszości słowiańskich jest zgodna z interesem narodu polskiego. Asymilację uznał za rzecz nieodzowną i konieczną. Prawo do posiadania kresów wschodnich — pisał — dawała Polakom „przewaga moralna i cywilizacyjna” oraz tradycja przewodnictwa politycznego na tych obszarach[38]. Giertych proponował konsekwentne nazywanie języka białoruskiego i ukraińskiego regionalnymi gwarami języka polskiego, zastąpienie cyrylicy alfabetem łacińskim, tworzenie szkół utrakwistycznych z zaznaczeniem, że nauczanie odbywa się w polskim języku literackim i miejscowej gwarze. Od szczebla gimnazjum szkoły miały być wyłącznie „w języku literackim”. Giertych proponował z jednej strony intensyfikację oddziaływania kulturowego poprzez wojsko, stowarzyszenia i organizacje gospodarcze i umożliwienie awansu tej części inteligencji białoruskiej i ukraińskiej, która skłania się ku polskości, z drugiej zaś, zaostrzenie działań represyjnych wobec osób stojących na gruncie zachowania białoruskiej lub ukraińskiej odrębności narodowej. Najlepszą metodą na powstrzymanie rozwoju tej ostatniej tendencji — uważał — powinno być powołanie instytucji sądów doraźnych oraz rozszerzenia uprawnień policji i administracji kresowej.

Był to program przyśpieszonej asymilacji mniejszości słowiańskich, odbiegający jednak od założeń doktrynalnych Romana Dmowskiego z początku stulecia, które przewidywały powtórzenie tego samego procesu, który dokonał się z udziałem szlachty w XVII i XVIII wieku. Sens tej polityki, realizowanej zresztą przez konkurentów obozu narodowego — rządzącą sanację, miał na celu przekształcenie Białorusinów i Ukraińców w patriotycznie myślące masy polskie.

Stanowisko narodowych demokratów w stosunku do Niemców, zamieszkujących województwa zachodnie II Rzeczypospolitej, nie było tak jednoznaczne jak wobec Żydów, Białorusinów lub Ukraińców. Dostrzegano ogrom zagrożeń ze strony Niemców, lecz nawet teoretycznie nie rozważano możliwości ich asymilacji. Nie traktowano ich także w kategoriach obcości cywilizacyjnej, tak jak jak to było w przypadku Żydów. Popierano działania w kierunku przywrócenia polskości jednostkom zgermanizowanym słowiańskiego pochodzenia, wspierano emigrację do Republiki Weimarskiej, a później III Rzeszy, propagowano tworzenie warunków ekonomiczno-prawnych sprzyjających przejmowaniu przez Polaków majątku należącego do Niemców[39].

Większość kleru katolickiego swoją postawą nie sprzyjała bynajmniej łagodzeniu polityki wobec mniejszości. Kościół daleki był od tolerancji. Wielu księży, a także dostojników niejednokrotnie dawało wyraz swojej niechęci wobec Żydów i wyrażało poparcie dla obozu narodowego[40]. Arcybiskup wileński Romuald Jałbrzykowski eliminował wszystkie próby wprowadzania języka białoruskiego do życia kościelnego[41]. Kościół wprawdzie nie popierał, lecz także nie protestował przeciwko burzeniu cerkwi przez wojsko latem 1938 r. na Chełmszczyźnie i Wołyniu[42]. Rezygnując z zasady powszechności służył umacnianiu potencjału jednego narodu, nawet wtedy, gdy odbywało się to kosztem innych narodów zamieszkujących państwo. Wiele elementów z programów polityki narodowościowej ugrupowań narodowych znajdowało się także w myśli politycznej przywódców PSL „Piast”, partii uczestniczącej w sprawowaniu władzy przed 1926 r. Politycy PSL „Piast” twierdzili, że kierują się zasadą nadrzędności zachowania jedności Rzeczypospolitej Polskiej, mniejszości narodowe postrzegali zaś jako czynnik stwarzający potencjalne zagrożenie dla owej integralności państwa[43]. Stąd logicznym wydawały im się postulaty asymilacji Białorusinów lub Ukraińców, których elity w pierwszej połowie lat dwudziestych coraz bardziej zwracały się w kierunku Mińska i Kijowa.

Chociaż w deklaracjach programowych kolejnych kongresów PSL „Piast” znajdowały się lakoniczne stwierdzenia o potrzebie zagwarantowania praw mniejszościom narodowym, to w rzeczywistości przywódcy partii, uczestnicząc w rządzących krajem koalicjach, działali na rzecz ograniczania ich praw. Popierali politykę kolonizacyjną na kresach wschodnich wychodząc z założenia, że interes państwa wymaga, aby jak najwięcej ziemi było w rękach polskich. Politycy z szeregów PSL „Piast” zmierzali ponadto do ograniczenia liczby przedstawicieli mniejszości w parlamencie polskim, reprezentując pogląd, że decyzje w sprawach państwowych powinny być podejmowane przez Polaków[44].

W pakcie lanckorońskim, zawartym 17 maja 1923 r. między koalicją ugrupowań narodowych skupionych w Chrześcijańskim Związku Jedności Narodowej i PSL „Piast”, uzgodniono, że rząd polski powinni tworzyć wyłącznie Polacy. Pakt lanckoroński określał także kierunki polityki wobec mniejszości słowiańskich, zakładając jako cel strategiczny szybką ich polonizację. Przywódcy PSL „Piast” reprezentowali czysto paternalistyczny stosunek do Białorusinów i Ukraińców. Żyli i działali w przekonaniu, że naród polski reprezentuje wyższy poziom kultury, dojrzałości politycznej i moralnej i ma wobec tych narodów do spełnienia swoistą misję cywilizacyjną. Transformacja osiągnięć cywilizacyjnych do Białorusinów i Ukraińców miała dokonać się za pośrednictwem języka i kultury polskiej[45].

Znacznie więcej skłonności do partnerskiego traktowania mniejszości narodowych mieli przywódcy innej partii chłopskiej — Polskiego Stronnictwa Ludowego „Wyzwolenie” (PSL „Wyzwolenie”). Wybitny działacz tej partii — Stanisław Thugutt — był orędownikiem zagwarantowania autonomii kulturalnej dla mniejszości słowiańskich i poszanowania ich odrębności narodowej[46]. Za błędne i szkodliwe dla państwa uznawali przywódcy PSL „Wyzwolenie” traktowanie mniejszości narodowych jako elementu obcego, jako potencjalnych wrogów Polski[47]. PSL „Wyzwolenie” reprezentowało jednak znacznie słabszy nurt polskiego ruchu ludowego niż PSL „Piast”, dlatego większy wpływ na sytuację mniejszości narodowych w okresie rządów parlamentarnych miała postawa Wincentego Witosa niż Stanisława Thugutta.

PSL „Wyzwolenie” hołdowało innej koncepcji, zgłaszanej jednocześnie przez kilku polityków obozu belwederskiego, której sens polegał na zastąpieniu asymilacji narodowej na rzecz państwowej. Polityka ta miała zapewnić autonomię dla mniejszości narodowych, zwłaszcza słowiańskich oraz związać je z instytucjami państwa polskiego.

Po przewrocie majowym 1926 r. odsunięte od władzy PSL „Piast” w kwestii polityki narodowościowej nieco zbliżyło się do PSL „Wyzwolenie”. Obie partie głosiły konieczność tworzenia równych szans w życiu publicznym dla wszystkich obywateli, w tym także dla mniejszości narodowych, zwiększenia ich udziału w instytucjach państwowych i samorządowych. Deklaracje te nie miały jednak większego wpływu na bieżącą sytuację mniejszości narodowych[48].

Rządzący po 1926 r. obóz belwederski wprawdzie kilka lat po przewrocie próbował realizować niektóre elementy ideologii federalistycznej, lecz w drugiej połowie lat trzydziestych zdecydowanie powrócił do polityki opartej na logice inkorporacyjnej.

Piłsudczycy, pozostający do maja 1926 r. w opozycji, wobec mniejszości narodowych stwarzali nadzieję skutecznego i racjonalnego rozwiązania ich problemów z uwzględnieniem zgłaszanych przez nie postulatów. Żydów uznawali za element lojalny wobec państwa i przejawiający postawy obywatelskie. Liczyli także na taką lojalność ze strony Niemców, w zamian za zagwarantowanie im praw ekonomicznych i kulturowych[49]. Życzliwe traktowanie mniejszości słowiańskich uznawali za główny argument w polityce wobec republik sowieckich, gdyż miało to być magnesem przyciągającym tamtejsze elity ku Polsce.

Z dyskusji w łonie obozu sanacyjnego po przewrocie majowym wynika, iż uświadamiano sobie, że szanse na asymilację narodową Niemców i Litwinów były bardzo niewielkie. Dlatego piłsudczycy postulowali szukanie metod politycznych, które miały doprowadzić te społeczności do współpracy z instytucjami państwa polskiego. Jednocześnie państwo miało po cichu wspierać rozwój polskich organizacji kulturalnych i społecznych, aby swoim oddziaływaniem mogły wywierać właściwy wpływ na Niemców i Litwinów[50].

Generalnie jednak piłsudczycy trzymali się zasady silnej władzy wobec mniejszości, sprawiedliwego ich traktowania, dominacji języka polskiego w życiu publicznym oraz tworzenia warunków sprzyjających asymilacji Białorusinów i Ukraińców. Po śmierci Piłsudskiego obóz sanacyjny przyjął do realizacji wiele postulatów narodowych demokratów. Likwidowano wszystkie białoruskie instytucje kulturalne, społeczne i polityczne, wspierano osadnictwo polskie na kresach wschodnich, emigrację Żydów do Palestyny, a Niemców do III Rzeszy, wspomagano walkę ekonomiczną kupców polskich z handlem żydowskim.

W tym czasie, gdy pozostający u władzy piłsudczycy — Felicjan Sławoj Składkowski, Edward Rydz-Śmigły, Wacław Kostek-Biernacki tworzyli realne warunki bytu mniejszości narodowych, inni przedstawiciele obozu belwederskiego — Leon Wasilewski, Tadeusz Hołówko, Mieczysław Niedziałkowski — wciąż apelowali o podmiotowe traktowanie ludności niepolskiej. Znawca problemów narodowościowych Leon Wasilewski uważał, że polityka prowadzona przez jego współtowarzyszy szkodzi interesom państwa. Wychodził bowiem z założenia o nieuchronności rozwoju ruchów narodowych oraz powstawania konfliktów na tym tle. Bezsensowne — jego zdaniem — były wszelkie działania polityczno-administracyjne zmierzające do hamowania tych naturalnych procesów, gdyż powodowały one jedynie eskalację konfliktu[51]. Za najwłaściwszą metodę rozwiązywania problemów narodowych uznawał porozumienia międzynarodowe i zapewnienie mniejszościom warunków bezkolizyjnej egzystencji z państwem, na terenie którego zamieszkują. Wasilewski proponował swobodę kształtowania lokalnych samorządów, wprowadzenie języków narodowych do administracji, sądownictwa i wszystkich innych dziedzin życia publicznego na terenach zamieszkałych przez Białorusinów, Litwinów i Ukraińców.

Wasilewski przewidywał rozpad Związku Radzieckiego wzdłuż granic etnicznych i stał na stanowisku, że Polska powinna być gotowa do ułożenia stosunków z nowymi państwami na wschodzie[52]. W związku z tym uważał za niecelowe zadrażnianie stosunków z mniejszościami słowiańskimi, a zwłaszcza z Ukraińcami, bowiem polska racja stanu wymagała, aby przy zmianie koniunktury międzynarodowej ich dążenia niepodległościowe realizowały się nie wbrew interesom Polski, lecz zgodnie z nimi.

Za szkodliwe dla państwa uważał Wasilewski działania władz polskich ukierunkowane na zwalczanie białoruskiego ruchu narodowego w środowiskach prawosławnych, które tradycyjnie skłaniały się ku rosyjskości. Białoruski ruch narodowy wśród prawosławnych sprzyjał wyrywaniu tych środowisk spod wpływów Moskwy. Świadomość białoruskojęzycznych katolików — uważał — rozwijała się w kierunku pożądanym przez polską rację stanu[53].

Podobnie jak Leon Wasilewski w skuteczność realizowanej przez sanację polityki asymilacyjnej nie wierzył także inny przedstawiciel obozu belwederskiego, jeden z przywódców PPS, Mieczysław Niedziałkowski. Również on uważał ją za szkodliwą dla państwa. Najlepszym rozwiązaniem problemu ukraińskiego w Polsce — zdaniem Niedziałkowskiego — winno być uczynienie Ukraińców współgospodarzami tych ziem, na których oni mieszkali[54]. Stanowiłoby to najlepszą gwarancję spokoju na południowo-wschodnich kresach państwa oraz umożliwiło ich lepszy rozwój gospodarczy. Tak urządzone obszary Rzeczypospolitej zamieszkałe przez Ukraińców mogłyby stanowić alternatywę dla sowieckiej Ukrainy, pozostającej w strefie wpływów rosyjskich.

Realizowana w dwudziestoleciu międzywojennym inkoroporacyjna polityka narodowościowa przyniosła fatalne skutki dla państwa. We wrześniu 1939 r. znaczna część obywateli nie była zainteresowana jego obroną i oczekiwała jakichkolwiek zmian.

Klęska, jaką Polacy ponieśli w wojnie z Niemcami i ZSRR w 1939 r., nie spowodowała upadku instytucji reprezentujących państwo, ani rezygnacji narodu z myśli o jego odzyskaniu w przedwojennym kształcie. Dlatego też problem ułożenia stosunków z wielomilionową rzeszą ludności niepolskiej nie przestawał absorbować polityków z różnych obozów politycznych. W „Deklaracji zasad stronnictw jedności narodowej”, wydanej w lipcu 1941 r. przez partie tworzące rząd polski w Londynie, w punkcie drugim napisano: „Polska będzie państwem demokratycznym, opartym na równości wszystkich obywateli, bez różnicy rasy, wyznania i narodowości, wobec prawa i przed urzędami, (...) na poszanowaniu praw narodowych mniejszości słowiańskich, litewskiej i żydowskiej[55]. W „Deklaracji” nic nie wspominano o gwarancji poszanowania praw ludności niemieckiej.

Okrucieństwa popełniane przez hitlerowców na ludności polskiej prowadziły wielu przywódców organizacji konspiracyjnych do przekonania, iż Niemcy są narodem, z którym współpraca dla uczciwego Polaka stała się nie do zniesienia[56]. Hitleryzm w propagandzie podziemnej jawił się jako kontynuacja wielowiekowych niemieckich tradycji politycznych, uosobieniem wszystkich cech niemieckiego charakteru narodowego. Jedynie socjaliści stali na stanowisku, że naród niemiecki stał się pierwszą ofiarą dyktatury hitlerowskiej. Przestrzegali przed utożsamianiem narodowych socjalistów ze społeczeństwem niemieckim[57].

W dyskusjach polityków ze stronnictw tworzących rząd emigracyjny, a także reprezentowanych w Delegaturze Rządu RP na Kraj, niewiele uwagi zwracano na problem granic wschodnich, wychodząc z założenia o konieczności powrotu do stanu sprzed 17 września 1939 r. Panowała w tym względzie dość duża zbieżność poglądów wśród polskich elit politycznych. Najbardziej absorbującym zagadnieniem było natomiast określenie zachodnich granic Polski. Już w marcu 1940 r. w sztabie generała Władysława Sikorskiego pojawił się program przesunięcia granicy polskiej na linię Szczecin — Nysa Łużycka, co wiązało się — jak szacowano — z koniecznością wysiedlenia 7 mln Niemców[58]. Usprawiedliwieniem dla takich działań miał być fakt reprezentowania przez Niemców odmiennego i wrogiego Polsce systemu wartości, kultury i cywilizacji. Stanowisko Delegatury Rządu RP na Kraj przez niemal cały okres okupacji było konsekwentne i mówiło, że naród polski walczy nie z hitleryzmem, lecz z narodem niemieckim, który przejawił skłonności do niszczenia innych narodów i dlatego powinien zostać złamany i osłabiony. Uzdrowienie życia międzynarodowego wymagało — według propagandy władz polskiego państwa podziemnego — znacznego osłabienia „zbrodniczego narodu niemieckiego”.

W miarę zaostrzania represyjności niemieckiego systemu okupacyjnego narastały wśród działaczy polskich organizacji podziemnych tendencje odwetowe. Domagano się ukarania nie tylko sprawców zbrodni, lecz także całego narodu. Wykonania akcji odwetowych miał dokonać aparat państwowy w imieniu narodu polskiego. Najbardziej radykalne rozwiązania proponowały ugrupowania narodowe, wzywając do zadania Niemcom 3-krotnie większych strat, niż te, które w wyniku okupacji ponieśli Polacy[59].

Postulaty wysiedlenia Niemców z granic przyszłej Polski i repolonizację ludności słowiańskiej zamieszkującej ziemie mające być do niej włączone zawarte były w programach wszystkich ugrupowań tworzących struktury państwa podziemnego. W opiniach na ten temat wśród polskich elit politycznych panowała dość duża zbieżność poglądów. Większość idei w kwestii niemieckiej, zgłaszanych przez polityków związanych z rządem emigracyjnym i działaczy narodowych w kraju, zostało wkrótce przejętych przez komunistów polskich, którzy w 1945 r. organizowali władzę na terenach zajmowanych przez Armię Czerwoną, położonych na wschód od Odry i Nysy Łużyckiej.

Wiele uwagi w polskiej myśli politycznej okresu II wojny światowej poświęcano skazanym na zagładę Żydom. Podziemna prasa obozu narodowego nie przestawała określać Żydów jako źródła zepsucia cywilizacji chrześcijańskiej, propagatorów idei liberalnych, socjalistycznych i komunistycznych, destruktorów życia rodzinnego i więzi narodowych[60]. Niektórzy przedstawiciele środowisk skrajnie nacjonalistycznych próbowali nawet szukać analogii między hitleryzmem i judaizmem, a usunięcie Żydów z życia publicznego — uważali — za jeden z nadrzędnych celów powojennej polityki państwa polskiego[61].

Propaganda socjalistów z PPS-Wolność-Równość-Niepodległość wprawdzie potępiała radykalizm narodowców, lecz sceptycznie wyrażała się o możliwości normalnego ułożenia stosunków między ludnością polską i żydowską. Rozwiązaniem problemu żydowskiego miało być tworzenie korzystnych warunków do emigracji lub radykalna przebudowa życia społeczno-gospodarczego. Ta ostatnia propozycja, w przypadku jej realizacji, miała przyczynić się do złamania struktury społeczno-zawodowej Żydów, uznawanej przez socjalistów za główne źródło antagonizmów z polską większością. Organizacje chłopskie natomiast bardziej skłonne były popierać emigrację ludności żydowskiej z Polski[62].

Zbrodnie popełniane na Żydach zostały potępione przez niemal wszystkie podziemne ośrodki polityczne. Masowe zabijanie ludności cywilnej wywoływało dezaprobatę także środowisk tradycyjnie antysemickich[63]. Powszechnie obawiano się przeniesienia ludobójstwa w następnej kolejności na Polaków. Zbrodnie niemieckie na ludności żydowskiej były jednoznacznie potępiane przez rząd polski w Londynie i Delegaturę Rządu RP na Kraj. Władze Polski podziemnej apelowały do społeczeństwa polskiego o pomoc dla Żydów, podjęły także walkę z jednostkami wspomagającymi Niemców w poszukiwaniu ukrywających się członków tej społeczności[64].

Dezaprobata wobec ludobójstwa nie przekreślała jednak uprzedzeń wobec Żydów. Dla działaczy narodowych, a także znacznej części akowskiego podziemia, wszelkie myślenie w kategoriach liberalizmu lub lewicowości pozostawało produktem żydowskim, deprawującym duszę narodu polskiego[65].

Wojna niemiecko-radziecka ożywiła także nadzieje polityków białoruskich i ukraińskich na zbudowanie z pomocą Rzeszy własnych państw narodowych. Nieuchronny był zatem konflikt zarówno polsko-białoruski, jak i polsko-ukraiński, bowiem ani Białorusini, ani Ukraińcy nie zamierzali respektować ustaleń granicznych wynikających z traktatu ryskiego. Rząd polski oraz większość działających w podziemiu ugrupowań politycznych popierało wprawdzie ideę tworzenia państw białoruskiego i ukraińskiego, lecz na ziemiach położonych na wschód od granicy polsko-radzieckiej sprzed 17 września 1939 r. W stosunku do Białorusinów przyjmowano zasadę, iż wszystkie problemy związane z istnieniem tej mniejszości na obszarze stanowiącym niegdyś część II Rzeczypospolitej są sprawami wewnętrznymi państwa polskiego. Polityka ta — pisał Jerzy Turonek — była ukierunkowana na utrwalenie podziału ziem białoruskich i asymilację tej części Białorusinów, która miała znaleźć się w granicach państwa polskiego[66]. Próba tworzenia białoruskich struktur politycznych i wojskowych na Nowogródczyźnie sprowokowała antybiałoruski terror ze strony Armii Krajowej[67].

Bardziej złożony pozostawał problem ukraiński. Po klęsce Polski w 1939 r. wielu polityków rządu emigracyjnego uznało, że istnienie niepodległej Ukrainy byłoby zgodne z polską racją stanu. Problemem dyskusyjnym pozostawała jedynie kwestia granic. Narodowcy i ludowcy stali na stanowisku mówiącym o konieczności przywrócenia stanu sprzed 17 września 1939 r. Dopuszczano jednak możliwość dyskusji o korekcie granic po zakończeniu wojny, co wiązało się przede wszystkim z chęcią złagodzenia problemu wynikającego z faktu istnienia kilkumilionowej mniejszości ukraińskiej w granicach przedwojennego państwa polskiego[68]. Przewidywano jednak, że, niezależnie od ewentualnych zmian granic, problemu ukraińskiego w Polsce nie da się całkowicie wyeliminować. Dlatego ugrupowania działające w podziemiu proponowały różne pomysły rozwiązania tego zagadnienia. Politycy z kręgu ugrupowań narodowo-katolickich — Stronnictwa Narodowego, Konfederacji Narodu, Grupy Szaniec — uważali, że najlepszym rozwiązaniem będzie poddanie Ukraińców kontroli państwa, wyznaczenie im granic swobodnego poruszania się, zakaz wykonywania niektórych zawodów, a przede wszystkim tworzenie warunków do przesiedlania się na wschód[69]. Ugrupowania centrowe — Stronnictwo Pracy, Stronnictwo Ludowe, Stronnictwo Demokratyczne oraz PPS-WRN skłaniały się ku idei zapewnienia Ukraińcom warunków swobodnego rozwoju kulturalnego lub nawet autonomii kulturalnej dla obszarów przez nich zamieszkałych. Forma tej autonomii miała być ustalona po wojnie.

Walki polsko-ukraińskie i rzezie polskiej ludności cywilnej na Wołyniu w 1943 r. zmieniły ton wypowiedzi polskich elit politycznych na temat Ukraińców. Dominujące stawały się głosy tych, którzy nie chcieli rozmawiać z Ukraińcami i szukali odwetu w bardziej sprzyjających okolicznościach politycznych.

Okres wojny nie sprzyjał refleksji na temat polityki wobec mniejszości narodowych w II Rzeczypospolitej. Bieżące wydarzenia dostarczały nowych doświadczeń, często będących następstwem błędów popełnionych przez władze polskie przed 1939 r. Potraktowanie trzeciej części mieszkańców państwa jako obywateli drugiej kategorii uczyniło z nich zbiorowość zainteresowaną zmianą istniejącego stanu. W okresie wojny bardzo wyraźnie dali temu wyraz Niemcy, Ukraińcy, Litwini, a także Białorusini, próbując rozwiązać własne problemy narodowe z pominięciem czynnika polskiego lub traktując go jako przeszkodę w realizacji celów nadrzędnych.

1 Rozważania te zawarł Dmowski w dziele Myśli nowoczesnego Polaka, którego pierwsze wydanie książkowe ukazało się we Lwowie w 1903 r.

2 R. Wapiński, Roman Dmowski, Lublin 1989, s. 103-104.

3 Tamże, s. 105.

4 R. Dmowski, Myśli nowoczesnego Polaka, Warszawa 1934, s. 66.

5 Tamże, s. 116.

6 Tamże.

7 Tamże, s. 44-45.

8 R. Dmowski, Separatyzm Żydów i jego źródła, Warszawa 1909, s. 29.

9 R. Dmowski, Upadek myśli konserwatywnej w Polsce, Warszawa 1914, s. 135.

10 St. Mackiewicz (Cat), Historia Polski od 11 listopada 1918 r do 17 września 1939 r., Warszawa 1989, s. 34-35.

11 R. Dmowski, Polityka Polska i odbudowanie Polski, Warszawa 1926, s. 44.

12 R. Dmowski, Pisma, t. II, Niemcy, Rosja i kwestia polska, Częstochowa 1938, s. 30.

13 Program Polskiej Partii Socjalistycznej, [w:] Polska myśl demokratyczna w ciągu wieków. Antologia. Warszawa 1986, s. 194.

14 I. Koberdowa, Między Pierwszą a Drugą Rzeczypospolitą. Dzieje Polski 1795-1918, Warszawa 1976, s. 331.

15 J. Jurkiewicz, Rozwój polskiej myśli politycznej na Litwie i Białorusi w latach 1905-1922, Poznań 1983, s. 99-100.

16 J. Pajewski, Odbudowa państwa polskiego 1914-1918, Warszawa 1983, s. 26-27; W. Suleja, Kresy Wschodnie w myśli politycznej polskiej irredenty 1864-1914, [w:] Między Polską etniczną a historyczną. Polska myśl polityczna XIX i XX wieku, t. VI, Wrocław — Warszawa — Gdańsk — Łódź 1988, s. 183.

17 J. Lewandowski, Federalizm. Litwa i Białoruś w polityce obozu belwederskiego (XI 1918 — IV1920), Warszawa 1962, s. 269.

18 A. Chojnowski, Koncepcje polityki narodowościowej rządów polskich w latach 1921-1939, Wrocław 1979, s. 9.

19 J. Tomaszewski, Kresy Wschodnie w polskiej myśli politycznej XIX i XX w., [w:] Między Polską etniczną a historyczną..., s. 105.

20 J. Lewandowski, Federalizm..., s. 43-52.

21 K. Gomółka, Białorusini w II Rzeczypospolitej, „Zeszyty Naukowe Politechniki Gdańskiej. Ekonomia”, nr 31, Gdańsk 1992, s. 36.

22 Tamże, s. 37.

23 Tamże, s. 40.

24 Cyt. za Z. Hemmerling, A. Łuczak, Miejsce kresów i słowiańskich mniejszości narodowych w koncepcjach ruchu ludowego, [w:] Między Polską etniczną a historyczną..., s. 211.

25 Związek Młodej Polski Ludowej, Warszawa 1907, s. 24-25.

26 W. Witos, Moje wspomnienia, t. II, Paryż 1964, s. 322.

27 St. Mackiewicz (Cat), Historia Polski..., s. 130.

28 Tamże.

29 E. Koko, PPS wobec kwestii ukraińskiej w latach 1918-1939 (ze szczególnym uwzględnieniem okresu kształtowania się zasadniczych koncepcji do 1925 r.), [w:] Polska — Polacy — mniejszości narodowe. Polska myśl polityczna XIX i XX w., t. VIII, red. W. Wrzesiński, Wrocław — Warszawa — Kraków 1992, s. 347.

30 B. Makowski, Litwini w Polsce 1920-1939, Warszawa 1986, s. 46.

31 K. Gomółka, Białorusini w II Rzeczypospolitej..., s. 45.

32 Rocznik Statystyki RP, 1927, s. 51-52; W. Mędrzecki, Liczebność i rozmieszczenie grup narodowościowych w Drugiej Rzeczypospolitej w świetle wyników II spisu powszechnego (1931), „Dzieje Najnowsze”, 1983, nr 1-2.

33 J. Tomaszewski, Rzeczpospolita wielu narodów, Warszawa 1985, s. 27-36.

34 Tamże, s. 25.

35 Sz. Rudnicki, Obóz Narodowo-Radykalny. Geneza i działalność, Warszawa 1985, s. 72.

36 Tamże, s. 139-143, 350.

37 Tamże, s. 144.

38 J. Giertych, O program polityki kresowej, Warszawa 1932, s. 21.

39 J. Tomaszewski, Ojczyzna nie tylko Polaków, Warszawa 1985, s.183.

40 Tamże, s. 184.

41 M. Moroz, Zatarg o język kazań w Żodziszkach. Materiały źródłowe, „Białoruskie Zeszyty Historyczne”, 1998, nr 10, s. 164-165.

42 M. Papierzyńska-Turek, Między tradycją i rzeczywistością. Państwo wobec prawosławia 1918-1939, Warszawa 1989, s. 270.

43 Z. Hemmerling, A. Łuczak, Miejsce kresów i słowiańskich mniejszości..., s. 213.

44 Tamże, s. 214.

45 Tamże, s. 215.

46 St. Thugutt, Autobiografia, Warszawa 1984, s. 165.

47 K. Polaczkiewicz, Stosunek nasz do tzw. mniejszości narodowych, „Wyzwolenie”, 25. 05. 1925, nr 21.

48 Z. Hemmerling, A. Łuczak, Miejsce kresów i słowiańskich mniejszości..., s. 221.

49 J. Tomaszewski, Ojczyzna nie tylko Polaków..., s. 187.

50 Cz. Madajczyk, Dokumenty w sprawie polityki narodowościowej władz polskich po przewrocie majowym, „Dzieje Najnowsze”, 1972, z. 3, s. 144-149.

51 B. Stoczewska, Leon Wasilewski o mniejszościach narodowych II Rzeczypospolitej, „Sprawy Narodowościowe”, 1995, t. IV, z. 1 (16), s. 40.

52 Tamże, s. 45.

53 Tamże, s. 49.

54 M. Niedziałkowski, Sprawa ukraińska w Polsce, [w:] Polska myśl demokratyczna..., s. 289-291.

55 Polska myśl demokratyczna..., s. 334.

56 W. Wrzesiński, Naród niemiecki w polskiej myśli politycznej lat II wojny światowej, [w:] Polska — Polacy — mniejszości narodowe...., s. 93.

57 Tamże, s. 96.

58 Tamże, s. 98.

59 Tamże, s. 100.

60 A. Friszke, Publicystyka Polski podziemnej wobec Żydów 1939-1944, [w:] Polska — Polacy — mniejszości narodowe..., s. 193.

61 Tamże, s. 195.

62 Tamże, s. 200.

63 C. Żerosławski, Katolicka myśl o Ojczyźnie. Ideowo-polityczne koncepcje klerykalnego podziemia 1939-1944, Warszawa 1987, s. 270.

64 S. Kraskowski, Podziemie polskie wobec zagłady Żydów, „Odra”, 1991, nr 4.

65 K. Kersten, Rozważania wokół podziemia 1944-1947, „Krytyka”, 1987, nr 25; 1988, nr 27; J. Szymanderski, Diabły, Żydzi, komuniści, „Krytyka”, 1988, nr 27.

66 J. Turonek, Kwestia białoruska w polityce obozu londyńskiego 1941-1944, [w:] Studia z dziejów ZSRR i Europy Środkowej, Wrocław — Warszawa — Kraków — Łódź — Gdańsk 1983, s. 143.

67 J. Turonek, Okupacja niemiecka na Białorusi, Warszawa 1993, s. 187; J. Malecki, Pad znakam Pahoni. Uspaminy, Toronto 1976, s. 51-52; J. Prawdzic-Szlaski, Nowogródczyzna w walce 1940-1945, Londyn 1976, s. 66; Lidskaja akruha padczas niamieckaj akupacyi 1941-1944, „Biełaruskaja Dumka”, październik 1960, nr 1.

68 R. Torzecki, Polska myśl polityczna wobec kwestii ukraińskiej w czasie II wojny światowej. (Kraj i emigracja), [w:] Polska — Polacy — mniejszości narodowe..., s. 360-361.

69 Tamże, s. 369.