Czasopis

Białoruskie pismo społeczno-kulturalne

04/2003


Recenzje

Igor Żak. Zapachniało wiosną

W poniedziałkowy wieczór 24 lutego w Muzeum Rzeźby im. Alfonsa Karnego uroczyście otwarto wystawę poświęconą twórczości Piotra Sierhijewicza – białoruskiego artysty-plastyka, zaliczanego do twórców nurtu realistycznego.

Obrazy olejne i rysunki zebrane w białostockim muzeum pochodzą ze zbiorów prywatnych w Polsce. Organizatorom udało się je pozyskać dzięki długim i żmudnym staraniom, także dzięki pomocy obecnej na otwarciu bliskiej rodziny artysty. Trop poszukiwań wiódł właśnie od żyjących bliskich malarza poprzez rodziny przedwojennych działaczy białoruskich i przyjaciół samego artysty.

Piotr Sierhijewicz żył w latach 1900-1984. Urodził się we wsi Stawrowo w powiecie brasławskim (obecnie Republika Białoruś), większość życia spędził jednak w Wilnie – od roku 1919, z krótkimi przerwami, aż do śmierci. Tam w 1928 roku ukończył Wydział Sztuk Pięknych na Uniwersytecie Stefana Batorego, gdzie studiował pod okiem m.in. Ferdynanda Ruszczyca. Ale w międzyczasie nauki pobierał też w Krakowie (1924-1925), a za artystycznego przewodnika służył mu tam profesor Józef Pankiewicz. W czasie wileńskich studiów był działaczem białoruskiego ruchu studenckiego, a po ich zakończeniu także wydawniczego. Jeszcze w 1935 r. doczekał się indywidualnej wystawy w Wilnie. U schyłku II wojny światowej Sierhijewicz pracował jako kustosz w Muzeum Białoruskim w Wilnie (1944-1945), po jego rozwiązaniu – jako wykładowca w wileńskim Państwowym Instytucie Sztuk Pięknych (1946-1951).

Mimo zmian przynależności państwowej Wilna malarz zawsze pozostawał Białorusinem, z Wilnem związał się na stałe jako z dawnym centrum kultury białoruskiej.

Sierhijewicz mimo zasług dla trzech narodów – białoruskiego, litewskiego i polskiego, do tej pory nie doczekał się albumu. Dosyć marginalnie traktowano jego twórczość o tematyce religijnej, rozsianą po kościołach Białorusi i Litwy. Na Białorusi i Litwie znajduje się też największa część dorobku artysty. A to w wileńskim Litewskim Muzeum Sztuki, w Narodowym Muzeum Sztuki w Mińsku, jak też w wielu instytucjach o charakterze kulturalnym na rodzinnej Białorusi.

Dorobek artystyczny Sierhijewicza nierozerwalnie związany jest z problematyką stricte białoruską. Portrety działaczy białoruskich i pejzaże rodzinnej Białorusi w sposób oczywisty zagościły więc w białostockim muzeum. Dzięki tej właśnie ekspozycji ludziom, którym tak bliska jest białoruszczyzna, wiosną zapachniało w Białymstoku już w zimowy lutowy wieczór i mimo niesprzyjającej aury na dworze wiosna ta trwała niemal przez cały marzec.

Aranżacja wystawy trafnie przybliżała sztukę Sierhijewicza, ale także osobowość samego artysty, jego rodzinę i to co jego sercu najbliższe – rodzinne strony i miejsca cenne nie tylko dla niego, ale dla wielu ludzi związanych emocjonalnie i życiowo z Białorusią, Wilnem, malowniczą białoruską wioską.

W obrazach i rysunkach widoczna jest wielka duchowa głębia białoruskiego malarza. „Portret matki”, emanujący ciepłem, tu pokazany w otoczeniu pejzaży rodzinnych stron autora, niegdyś towarzyszył jako cenny talizman rodzinie Sierhiejewiczów w czasie syberyjskiej gehenny, z której wrócił szczęśliwie wraz z właścicielami.

„Autoportret” zadumanego Sierhijewicza w sąsiedztwie wileńskich pejzaży. Wilno i Serhijewicz jako jedno. Portrety przyjaciół, żony, dalszych znajomych, a w każdym coś z ludzkiej autentycznej pozy. Licznie sportretowana rodzina, znowu rodzinne wiejskie pejzaże, tym razem zimowe, chłodne – jak ten „Bez gospodarzy”, nawiązujący do czasu surowej, wojennej zawieruchy, kiedy był tworzony.

Tematyka wystawy to przede wszystkim pejzaże i portrety. W sumie 47 prac. Aż tyle i tylko tyle. Ich wartość artystyczna i sentymentalna każe mówić „aż”. Dosyć skromna powierzchnia wystawowa białostockiego muzeum każe krzyczeć „tylko”. Galeria nie pomieściła bowiem wszystkich 66 zebranych staraniem dr Heleny Głogowskiej „polskich” dzieł Sierhijewicza.

Prace białoruskiego twórcy niejednokrotnie służyły mu za środek płatniczy, spłacał nimi skromne zobowiązania. Z tym ściśle związana jest historia powstania „Portretu Jerzego Turonka”, uwieczniającego nad wyraz spoważniałego młokosa, który w przyszłości tak bardzo przysłuży się białoruskiej nauce.Otóż w roku 1937 Sierhijewicz pracował przy zdobieniach kościoła w Duksztach. Tam zwyczajnie uległ wypadkowi przy pracy. Artyście, którego oko silnie zanieczyszczone zostało wapnem, pomocy udzielił miejscowy lekarz Bronisław Turonek. Malarz, chcąc się mu odwdzięczyć, sportretował trójkę synów Turonka, w tym oczywiście Jerzego, który jako jedyny z braci zachował cenną pamiątkę do dzisiaj.

Spuścizna artysty dostarcza nam moc duchowych wrażeń. Proste i zarazem ekspresyjne obrazy rozbudziły we mnie długo oczekiwany optymizm. Koloryt pejzaży zaś, czy to zimowych, czy wiosennych, pozwolił mi zapomnieć na moment o życiu w szarym i dużym mieście.

Chociażby dlatego było warto. A podobne doznania już wkrótce czekały miłośników sztuki w Gdańsku. Bowiem od 25 marca 2003 r. (85 rocznica proklamowania niezależnej Białoruskiej Republiki Ludowej) Piotr Sierhijewicz „zagościł” na tamtejszym Dworze Artusa.

Stwierdzenie, iż białostocka wystawa twórczości Piotra Sierhijewicza była niewątpliwą atrakcją nie tylko dla miejscowych Białorusinów, nie jest gołosłowne. Mało tego, dysponując podobną oprawą promocyjną, byłaby ona w stanie konkurować z odbywającymi się równolegle w Białymstoku IV Dniami Kultury Kresowej. Nie na tym jednak polega rola takich przedsięwzięć, które z samego założenia powinny łączyć, a nie dzielić. I za to gorące podziękowania należą się organizatorom wystawy: Helenie Głogowskiej, Katedrze Kultury Białoruskiej Uniwersytetu w Białymstoku, Białoruskiemu Towarzystwu Kulturalnemu „Chatka” w Gdańsku, Muzeum Rzeźby Alfonsa Karnego w Białymstoku, Białoruskiemu Towarzystwu Historycznemu oraz Muzeum Historycznemu Miasta Gdańska i licznym osobom prywatnym, które zdecydowały się użyczyć dzieł Piotra Sierhijewicza, znajdujących się na co dzień w ich prywatnych kolekcjach.