Czasopis

Białoruskie pismo społeczno-kulturalne

04/2003


Od Redaktora

Sprawdził się przedstawiony blisko rok temu w tym miejscu mój scenariusz dalszych zdarzeń w związku z rozbiciem festiwalu muzyki cerkiewnej w Hajnówce na dwie bliźniacze imprezy. Mikołaj Buszko, inicjator i wieloletni dyrektor Międzynarodowego Festiwalu Muzyki Cerkiewnej, już jesienią został odwołany z funkcji dyrektora Hajnowskiego Domu Kultury – instytucji współorganizującej festiwal i będącej jego bazą. Z końcem lutego została też zwolniona jego zastępczyni, jednocześnie szefowa Biura Festiwalowego, Irena Parfieniuk. Nowy dyrektor HDK, Andrzej Skiepko, w porozumieniu z burmistrzem Anatolem Ochryciukiem, natychmiast dołączył do organizatorów zainicjowanych rok temu w soborze św. Trójcy Hajnowskich Dni Muzyki Cerkiewnej.

Czyli znów ma być po staremu, tyle że bez Buszki i jego Fundacji Muzyka Cerkiewna. Chodzi po prostu o zastąpienie festiwalu bliźniaczo podobną imprezą, organizowaną przez inne grono osób.

Informując na swej stronie internetowej o tegorocznych Dniach ich organizatorzy zaniechali oficjalnej numeracji kolejnej edycji. Napisali jednak, że „już po raz 23 Hajnówka rozbrzmiewać będzie śpiewem kilkudziesięciu chórów z Polski i zagranicy, prezentujących bogactwo prawosławnego śpiewu liturgicznego”. Coś tu jednak jest chyba nie tak, bo taki festiwal po raz pierwszy odbył się w 1981 r. A może organizatorzy Dni zaliczają do jednego szeregu także ubiegłoroczną edycję imprezy pod kierownictwem dyrektora Buszko, mimo że zdecydowanie się od niej odcięli?

Bezpieczniej natomiast do tradycji międzynarodowych koncertów w soborze św. Trójcy nawiązał metropolita Sawa. Udzielając błogosławieństwa Dniom, napisał że „od ponad dwudziestu lat, w okresie paschalnym, rozbrzmiewają w Hajnówce śpiewy dziesiątków chórów, które umiłowały prawosławny śpiew liturgiczny”. W tekście metropolity, zamieszczonym na oficjalnej stronie internetowej Polskiego Autokefalicznego Kościoła Prawosławnego, wspomniano też, co stało się kością niezgody z organizatorami MFMC, która narastała od kilku lat, a rok temu doprowadziła do definitywnego rozstania. Powodem miałyby być bliżej nieokreślone „prywatne interesy i dążenia”, budowane na muzyce cerkiewnej oraz wprowadzenie do niej „obcych elementów”.

Na Mikołaja Buszko i kierowany przez niego festiwal najbardziej jednak zawzięły się miejscowe władze. Już dawno można było odnieść wrażenie, że sława, którą przyniosła mu popularyzacja muzyki cerkiewnej, zrodziła w magistracie i starostwie zazdrość, a nawet zawiść. Kilka lat temu burmistrz i starosta od dyrektora Buszko zażądali wprost: „Splendorem musisz się podzielić”. Buszko miał odpowiedzieć: „Ile mam go wam dać, wiadro, dwa?” Lokalnym oficjelom było wyraźnie nie w smak, że Hajnówka w kraju i na świecie zaczęła być kojarzona z osobą Mikołaja Buszko, a o burmistrzu czy staroście nikt nawet nie chciał słyszeć. Dlatego za wszelką cenę starali się go skompromitować w oczach lokalnej społeczności. I to im się w dużym stopniu udało, o czym przekonał się sam Buszko, w przedbiegach odpadając w wyścigu o fotel burmistrza w październikowych wyborach samorządowych.

Cała sprawa nie została jeszcze jednak zakończona. Fundacja Muzyka Cerkiewna już w lutym oznajmiła, że XXII MFMC się odbędzie. Tyle, że nie w Hajnówce, a w Białymstoku (przesłuchania konkursowe i większość koncertów odbędą się w podległej urzędowi marszałkowskiemu filharmonii). Początkowo termin festiwalu ustalono na 11-18 maja. Gdy się o tym dowiedzieli organizatorzy Dni, dla swej imprezy wybrali taki sam termin. Wtedy organizatorzy festiwalu przesunęli jego datę na tydzień później.

Artystycznym patronatem zgodził się objąć festiwal mistrz Krzysztof Penderecki. Z jego udziałem odbędzie się koncert inauguracyjny, czcząc tym samym 70. rocznicę urodzin artysty. Mimo niespokojnej atmosfery wokół festiwalu do udziału w nim zgłosiło się wiele chórów z całego świata, również prawosławne. Atrakcją ma być występ 60-osobowego chóru z Afryki.

Wysoki prestiż swojej imprezie starają się też nadać organizatorzy Dni. W tym roku ponownie uzyskali honorowy patronat prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego. Na swej stronie internetowej zamieścili też regulamin przyznawania takiego patronatu. Jeden z punktów mówi, że „przyznanie patronatu w danym roku nie oznacza, że takie samo cykliczne przedsięwzięcie ma prawo korzystać z takiego patronatu w roku następnym”. Organizatorzy Dni chcą w ten sposób dowieść, że Fundacja Muzyka Cerkiewna bezpodstawnie umieszcza na swych plakatach napis „Impreza odbywa się pod stałym honorowym patronatem prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego”. Okazuje się jednak, że ma do tego prawo. Sprawa była kilkakrotnie wyjaśniana w Kancelarii Prezydenta.

Siedzibą fundacji jest niedawno zbudowane przez nią Centrum Promocji Regionu i Międzynarodowego Festiwalu Muzyki Cerkiewnej, mieszczące się obok HDK, naprzeciwko soboru św. Trójcy. Pozornie niewielki budyneczek mieści w sobie wiele pokojów, a nawet salę konferencyjną na 30 osób. Od kilku miesięcy jest to nie tylko sztab festiwalowy. Odbywają się tu wystawy fotograficzne, pokazy filmów, spotkania z artystami. Pod koniec roku dwa tygodnie pracował tu też kontroler z ministerstwa kultury. Sprawdzał, czy ubiegłoroczna dotacja w wysokości 100 tys. zł została rozdysponowana zgodnie z wymogami. Kontroler nie doszukał się żadnych uchybień. Gdyby je wykrył, stałoby się to pewnie podstawą do nieprzyznania dotacji w tym roku, chociaż decyzja i tak nie została jeszcze podjęta.

To właśnie pieniądze są w tej grze najważniejsze. Organizatorzy Dni starają się bowiem przejąć nie tylko formułę i ciągłość MFMC, ale też jego źródła finansowania. Kwota 100 tys. zł na ten cel jest również przewidziana w budżecie sejmiku województwa. W projekcie w odpowiedniej rubryce napisano jednak lakonicznie: „na festiwal muzyki cerkiewnej”. Tymczasem ta dotacja wynika z zapisów kontraktu dla województwa podlaskiego, o co postarali się organizatorzy MFMC jeszcze trzy lata temu.

Tego wszystkiego dowiedziałem się, będąc w połowie marca w Hajnówce. Ale to nie sprawa festiwalu muzyki cerkiewnej najbardziej mnie poruszyła, ale przygnębiający widok samego miasta. W ostatnich latach dużo jeżdżę po naszym regionie – od Sokółki po Siemiatycze. I mimo panującej recesji w wielu miejscach dostrzegam zmiany na lepsze. Powstają nowe utwardzone drogi i ulice, poprawia się estetyka budynków. Niestety, Hajnówka w tym względzie wciąż odstaje. Gołym okiem widać, że to miasto coraz bardziej staje się opuszczone i zaniedbane.