Za niebokresem Europy

Antologia nowej poezji białoruskiej 1987-1997


Wiersze

* * *

... patrzysz w smugę gdzie wirują liście
bezimiennie
i odzwierciedlony wzrok
otwiera zarys okna
z głębi krajobrazu wschodzi
Anadiomena
nieprzytomna gwiazda
błąkająca się wśród jawy aż do świtu

... to jest czas zmierzchu kiedy modły
wznoszą zziębnięte kwiaty
a niewidzialne morze
rzuca urok w którą zechcesz stronę
tu zostawiły srebrny przyodziewek
niespełnaletnie siostry
a gołębie
zabrały go ukradkiem i uniosły

... odpływają w dal
przystanki ścieżki ludzie
ucisza się wataha
spłoszonych uczuć i zamysłów
zesłana łaską
powiedzie nas muzyka
bezgłośnie przekroczony
widnokrąg zniknie z oczu
... muzyka pokieruje lotem
w przejrzysty kraj miraży
w pustynię nudy
gdzie trudno zrobić pierwszy krok
i wówczas echo mi wyszepcze
że mój list doszedł
i na warkocze włoży
z dmuchawców złoty wianek



* * *

ten nierealny świat
raptem odpłynie czas
bracie mój bracie milcz
serce upada w dół

ten zwariowany dom
baczny pilnuje wzrok
serca padają w krąg
chłonie je bystry nurt

mgnienia kruchego skon
echem rozbrzmiewa gdzieś
wraca nas sobie nurt
pełno w nas cudzych łez

gdzie nasz prawdziwy dom
oczu gwiaździsty wzlot
zabrzmi bezwiedny dźwięk
słowa tajemny sens



* * *

zabłądzić i zgubić się w tobie
utonąć w perłowej zatoce
nie słyszeć jak wicher szamoce
gałęzie na wierzbie przydrożnej

nie wiedzieć i myślą nie sprostać
że wokół zalęgły się chłody
okryły się mgłą ciemne wody
i łabędź na zimę pozostał

ile ptasich odlotów przeminie
ile pereł schowanych w głębinie
tyle zim ona stygnie daremnie
tyle zim on marnieje beze mnie

Jan Maksymiuk


* * *

Doroteo szalona siostrzyczko
zostawimy na dachu trzewiczki
napełnimy się cicho Wszechświatem
niech przenikną nas szepty przestworzy
niech prześwietli poświata od zorzy
jam gotowa w szczęśliwej pokorze
razem dzielić twój sekret skrzydlaty

ja nie stchórzę — o nie! — Doroteo
przecież sama choruję na niebo
ileż razy marzyłam o locie
wychylała się dusza z otoki
wysięgała się w otchłań głęboką
gdzie pod skórką cieniutką pomroki
pulsowało jak krew światło życia

Doroteo daj rękę siostrzyco
nie pozwolę ci lecieć zbyt nisko
jam nie balast a skrzydło dla ciebie
pod strzechami śpią zwady i zwadki
śpi do rana przezwisko wariatki
ostygają palące zagadki
nasz Gwiazdozbiór już świeci na niebie
lećmy w dal prędzej w dal Doroteo
i zniknijmy gdy tu rozwidnieje
tam gdzie czas się poczyna z muzyki
wciąż nie mogę uwierzyć do końca
aby rozum na wszystkich mógł słońcach
schłodzić serca i myśli gorące
i przemienić uczucia w nawyki

Halina Maksymiuk

Halina Dubianiecka - ur. w Mińsku. Ukończyła Miński Instytut Języków Obcych ze specjalizacją w j. ang. Pracowała w Instytucie Literatury Białoruskiej Akademii Nauk i w Centrum Humanistyczno-Oświatowym im. F. Skaryny. Drukowała wiersze, prozę, eseje, przekłady (G. Bayron, F. G. Lorca). Jest autorką dwóch niepublikowanych zbiorów wierszy. Mieszka w Mińsku.